LIFESTYLE Travel

Jak wygląda zaczynanie od nowa? Moja historia + praktyczny poradnik szukania pracy za granicą!

————————————————————————————————————————————

Jak wygląda zaczynanie od nowa? Nie towarzyszy temu żadna dramatyczna muzyka, ani też drastyczna zmiana wyglądu. W rzeczywistości jest to pozbawione tego romantyzmu, który widzimy na filmach w których główna bohaterka iście walecznym gestem ściera łzę z policzka, farbuje włosy, łapie za paszport by wyjechać do Indii by tam odnaleźć siebie karmiąc bezdomne koty. Rzeczywistość jest wręcz obrzydliwie prozaiczna. Nudna i męcząca, to wielogodzinne scrollowanie stron z ofertami pracy i dziesiątki wysłanych maili. Stresująca jak diabli, bo to zupełnie nieznany kraj i obce wszystko, od języka po prawo. Obie wersje śmierdzą strachem, ale tej rzeczywistej towarzyszy też woń… NOWEGO.

Zaczynałam od nowa WIELOKROTNIE. Gdy ze strachu przed korpożyciem wyjechałam do Anglii. Gdy rzuciłam chłopa i wróciłam do Polski. Gdy rzuciłam prace (liczba mnoga prosi się tu o zauważenie) i wyjechałam do Hiszpanii. Gdy rzuciłam pracę w Hiszpanii i przeprowadziłam się do Albanii. Gdy zostawiłam nieco serduszka w Albanii by wrócić do Polski i … mieć wypadek, i od nowa nauczyć się chodzić. Gdy wyjechałam na Wyspy Owcze by po roku mieszkania tam zostać rzuconą przez chłopa (karma, bitch) i zdać sobie sprawę, że ostatni rok poświęciłam na snucie planów i budowaniu życia, które runęło jak domek z kart. Gdy przeprowadziłam się za Koło Podbiegunowe, na Lofoty.

Zaczynam od nowa. Po raz kolejny. Znowu boje się bo nie znam języka i nie wiem co kupuję w spożywczaku. Przepisy drogowe, prawo, podatki, rachunki, pozwolenie pracy, pozwolenie na pobyt, ubezpieczenie, konto w banku, lekarz, praca. Gdzie ten romantyczny polot z filmów?

Lofoty, kilkutygodniowy, letni romans zamienił się w … miłość i przeprowadzkę na najbliższe miesiące 🙂

W dupie. Tak się człowiek czuje, myśląc „na własne życzenie, Aleksandro”. Aleeee – bo musi być w ty wszystkim to jedno „ale” które sprawia, że robisz to po raz kolejny, prawda? Jest. To „ale warto”. Nie przychodzi ta myśl natychmiast, ba, czasem pojawia się równie późno jak pociąg PKP na stacji ale sprawdziłam na sobie wielokrotnie, przychodzi.

Nie zamierzam Wam wciskać różowych okularów sypiąc jakimiś romantycznymi frazesami typu „słuchaj swojej intuicji” albo „postaw na siebie”. To się w ogóle nie sprawdza i takie dyrdymały można wsunąć między życzenia „zdrowa, szczęścia, pomyślności” od tej Jednej Ciotki. Najczęściej zadawanym mi pytaniem jest czy się nie boję. OCZYWIŚCIE, że się boję! Byłabym głupia gdybym się nie bała. Ale jeszcze bardziej boję się, że nic się nie zmieni, że ten głód doświadczania bardziej i więcej nigdy się nie nasyci. Jako samozwańczy mistrz tworzenia miliona scenariuszy, dorobiłam się takowych, które zakładają pesymistyczną wersje i nie wiem, co zrobię gdy staną się one rzeczywistością. Ale jedno wiem na pewno : odtwarzanie tego samego schematu z nadzieją na inny rezultat to najkrótsza droga do szaleństwa. By zobaczyć zmianę, trzeba coś … zmienić i zacząć od nowa.

Najwyższy szczyt na Wyspach Owczych: jego zdobycie zamknęło mój farerski rozdział.

Macie czystą kartę. Możecie zaktualizować siebie! Nowa wersja Was to wypadkowa wszystkiego tego, co przeżyłyście, nie żadna wydmuszka powstała na skutek noworocznego „nowy rok, nowa ja”. Nowa wersja Was jest mądrzejsza bo dostała po dupie (i zapewne wiele razy dostanie ponownie) i może nie wie, czego chce, ale wie, czego NIE chce. I na kanwie tej wiedzy może stworzyć NOWE.

Nie chcę Wam udzielać rad a podzielić się moja wskazówką na to, jak ułatwić sobie to całe zaczynanie od nowa. Znajdźcie Wasze „ale”. Moje już znacie: „… ale boję się, że nic się nie zmieni”.

Zatem…

Cześć, dzień dobry z Lofotów! Nazywam się Aleksandra, mam 29 lat i znowu zaczynam od nowa, tym razem, za Kołem Podbiegunowym, w miejscu gdzie słońce albo nie zachodzi przez 24h albo nie wstaje wcale, gdzie cynamonki są na wyciągnięcie ręki a orki przepływają koło twojego domu. I powiedzcie mi teraz, że nie czujecie, że warto ZACZYNAĆ OD NOWA!

—————————————————————————————————————————

Na sam koniec, mały poradnik! Bardzo często pytacie mnie o to, jak szukam pracy w danym miejscu.

PRAKTYCZNY PORADNIK SZUKANIA PRACY ZA GRANICĄ:

  • grupy na FB: typu „Job Lofoten” albo „Work on Iceland” itd. Tak właśnie znalazłam pracę na Lofotach! Zwłaszcza w okresie letnim pojawie się tam MNÓSTWO ofert sezonowych z możliwościami przedłużenia umowy na stanowisku : kelner/kelnerka, recepcjonistka, pokojówka. Bardzo często to oferty, które gwarantują zakwaterowanie, a nawet wyżywienie. Zawsze zwracam uwagę by to pierwsze, czyli MIESZKANIE gwarantował pracodawca. 80% stresu z głowy!

  • Alfred : dużo scrollowania, ale i bardziej efektywnego. Tu macie bardzo dobrze wyselekcjownaoe oferty pracy w Islandii – sama koniec końców wylądowałam gdzie indziej ale bardzo sobie chwale kozrystanei z tej strony.

  • JobNord : jeśli macie więcej czasu, a nie chce się Wam samemu nawiązywać kontaktu z potencjalnym pracodawcą to ta Agencja jest bardzo pomocnym pośrednikiem 🙂 Nie pobierają ŻADNYCH opłat za pomoc w szukaniu, to, co musicie zrobić to po założeniu konta i przedstawieniu swojego CV oczywiście, odbyć spotkanie online z przydzielonym Wam pośrednikiem pracy, który po ustaleniu Waszych preferencji w kwestii stanowiska, będzie Wam sukcesywnie przesyłał różne oferty. Tak otrzymałam kilka propozycji pracy w Norwegii oraz Finlandii, nie przyjęłam ich gdyż akurat znalazłam na FB tą na Lofotach, ale byłam o krok od pomyślnej finalizacji rozmów z fińskim pracodawcą 🙂 Agencja działa na Finlandię, Norwegię i Szwecję. Bardzo ciepło wspominam kontakt z nimi 🙂

  • Google Maps! Odpalacie mapkę, wybieracie lokalizację i przesuwacie kursorem po mapie szukając miejsca, gdzie chcielibyście mieszkać 🙂 Tak znalazłam swoja pierwszą pracę na Lofotach! Zobaczyłam na mapie Eliassen i pomyślalałam, ze chciałabym tam pracować. Napisałam do nich maila, spotkałam się online i … w maju wyjechałam na Lofoty po raz pierwszy, mieszkając w resorcie Eliassen Rorbuer i pracując jako recepcjonistka 🙂 Kochałam tą pracę! ——————————————————————————————————————————— Jak znalazłam obecną pracę (gdy to czytacie jestem albo w trakcie przeprowadzki, albo już jestem przeprowadzona :d ) ? Bardzo podobnie! Zamiast jeżdżenia po mapie, jeździłam po … Lofotach 😀 Przez obecną rozumiem już… trzecią na norweskim archipelagu! Nie kliknęło mi w tej pierwszej i gdy któregoś dnia jeździłam po wyspach, pomyślałam o miejscu w którym byłam z moja przyjaciółką, poznaną podczas pracy w Eliassen. Przyszło mi do głowy, że chciałabym tam pracować. 20 minut później jechałam w tym kierunku, weszłam do recepcji i zapytałam czy nie szukają kogoś do pracy. Szukali 🙂 Jasne, nie każdy z Was ma tą możliwość bycia, fizycznie, w danym miejscu ale chce Wam przez to powiedzieć jedno : jeśli nie spytacie, odpowiedź zawsze brzmi „nie”.

PIERWSZA RADA podczas szukania pracy : porządne CV. Ale to oczywistość! I dla jasności, nie ma być wybitne pod katem osiągnieć ale PROFESJONALNE, bez żadnych znaków wodnych typu „DarmowewzoryCV.pl” :d Coś Wam zdradzę, tak między nami, dobra? Wiecie dlaczego w ogóle moi przełożeni z Eliassen postanowili się ze mną spotkać? Opowiedziała mi o tym moja menadżerka po pierwszych dniach pracy tam: jako jedna z nielicznych przesłałam im PROFESJONALNIE wyglądając CV. To podczas rozmowy online macie zdobyć ich do końca – to jak na Tinderze, musi między Wami kliknąć od pierwszego wejrzenia żebyście w ogóle pogadali więcej 😀

DRUGA RADA: zachowajcie elastyczność! Nie zrażajcie się widząc oferty w branży gastro, czy hotelarskiej. Czy Wy myślicie, że ja szukałam pracy jako barmanka, podkreślam BARMANKA na Wyspach Owczych? Bożeszumiący, nie 😀 Ja nawet niezbyt często pijam alkohol, olosie. Ale pomyślałam sobie : Wyspy Owcze? Tam jeszcze nie byłam! :d Pracę zawsze można zmienić, a po przylocie i nawet kilku tygodniach spędzonych w nowym miejscu jest Wam łatwiej bo i znacie ludzi, i miejsce, i rynek pracy. Tak po ponad pół roku za barem, znalazłam pracę w Jysku – żadna z tych prac nie była dla mnie celem samym w sobie, dla mnie liczy się zaaaawsze MIEJSCE ale chce Wam powiedzieć na swoim przykładzie, że po przylocie ZAWSZE zastajecie więcej niż jedne drzwi otwarte.

TRZECIA RADA: nie zastanawiajcie się co się stanie JEŚLI NIE WYJDZIE. Nie kliknęło mi z pracą w Hiszpanii, choć uwielbiałam ludzi, z którymi pracowałam ale mogę teraz powiedzieć : pracowałam dla start-upu w Barcelonie. Przepadałam za moim pracodawcą w Albanii ale w ogóle nie widziałam w tym kraju siebie dłużej więc najadłam się burka, rozwiązałam kontrakt a z moim pracodawcą nadal się przyjaźnimy 🙂 Widzicie? Tu nie ma strat.

Jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało. Jestem tu, by Was inspirować do podróży i pokazać, że się da żyć na swoich zasadach – jestem chodzącym przykładem własnych słów 🙂 Chciałabym też poznać Waszą opinie o zaczynaniu od nowa, może macie ochotę podzielić się ze mną swoimi historiami? Jeśli tak, zostawicie komentarz, wiadomość na IG albo napiszecie do mnie maila <3

————————————————————————————————————————————

Dobra, koniec na dziś bo uciekam na oficjalne rozpoczęcie odliczania do Bożego Narodzenia w mojej lofockiej wsi! Będzie zapalenie choinki i glogg! Na pewno wszystko Wam pokaże na Instagramie 🙂

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *