Citybreak, długi majowy weekend czy chęć rzucenia wszystkiego i wyjechania w Bieszczady? Jakakolwiek by nie była Wasza motywacja, Kosowo jest jak Kevin na Święta. Sprawdza się zawsze! Dlaczego warto odwiedzić ten najmłodszy w Europie kraj?
PIĘKNIE. SMACZNIE. TANIO. Idealna-miejscówka-na-wakacje-starter-pack, prawda?
W skrócie. Zatrzymałam się w Prizren, bilet z Tirany kosztował mnie około 15euro. Bus zatrzymuje się na dworcu, który jest oddalony od centrum jakieś 10/15min. Żeby przekroczyć granicę potrzebujecie jedynie paszportu, wiza jest zbędna. No chyba, że przekraczacie granicę od strony Serbii – w tej sytuacji, będziecie potrzebować wizy serbskiej. Oficjalnym językiem jest albański, możecie też usłyszeć serbski i co ciekawe, w przeciwieństwie do Albanii, bez problemu dogadacie się po angielsku! Większość ludzi włada nim, bardziej lub mniej biegle, ale komunikacja nie nastręcza trudności. Walutą Kosowa jest Euro. Ale na tym Europa sie kończy, a zaczynają Bałkany :d
PRIZREN
Idealna baza wypadowa! Urocze miasteczko położone nad rzeką Bistrica, u stóp Szar Płaniny. Prizren ma ten klimat sennego miasteczka, gdzie wbrew sobie, podświadomie, zaczynasz myśleć o emeryturze. I nie ma w tym absolutnie nic złego! To zwolnione tempo życia, gdzie człowiek nie ma zbyt wiele do zrobienia, natomiast mnóstwo kaw do wypicia i sąsiadów do obgadania :d Vibe Iwonicza w szczycie sezonu :d
Starówka
Prizren urzeka architekturą! Starówka skupia w sobie nie tylko życie miasta, ale i wszystkie możliwe style zabudowań! Kolorowe kamienice mieszają się z kościołami i cerkwiami. Jedna z nich, Sinana Paszy, jest umiejscowiona wyjątkowo malowniczo : nad brzegiem rzeki, u stóp wzgórza na którym wznosi się Forteca. Znajduje się zaraz obok Starego Miasta, to jak wspominałam, tętni życiem. Kawiarniany gwar, zapachy z restauracji i błysk tandetnych pamiątek <3
Punkt widokowy: Forteca
By zobaczyć Prizren potrzebujecie zaledwie kilka godzin. Co jeszcze warto zrobić, gdy już pochłoniecie lody na Starówce i w oparach zapachu byrku zaczniecie zastanawiać się co dalej? Wejść na punkt widokowy! Czyli Fortecę wznoszącą się nad miastem, skąd możecie podziwiać rozciągające się na horyzoncie Góry Sharr. U Waszych stóp natomiast rozciąga się urocze Prizren z imponującą liczbą meczetów – spróbujcie policzyć je wszystkie! Już w drodze na szczyt, możecie podziwiać kolejne perełki Prizren! Cerkiew Chrystusa Zbawiciela, ukryta nieco z boku, to XIV-wieczny zabytek, który choć ucierpiał w trakcie zamieszek w Kosowie to nadal zachwyca.
Jak sami widzicie, 100% atrakcji Prizren jest za darmo :d
Gdzie zjeść w Prizren? Czyli wybitne gastromiejscówki!
Olosie, jak dobrze zjecie w Prizren! I jak TANIO! Moim ulubionym miejscem była restauracja Konak, w samym sercu Starego Miasta, z zachwycającym rooftopem! Wyobraźcie sobie to tylko : zachód słońca, uroczo oświetlone Prizren i góry Sharr na horyzoncie, a to wszystko przy wybitnym risotto i koktajlu. Za zawrotną cenę … 6 euro… Wiem. Wrócicie za chwilę, jak już zabukujecie bilety do Kosowa. A skoro już je macie, wpadnijcie na śniadanie do kolejnej ekstra miejscówki! Best Ocakbaşı serwuje najlepsze śniadania jakie jadłam na Bałkanach. Tak, dobre, że wróciłam tam kolejnego dnia, co rzadko mi się zdarza (lubię próbować nowych miejsc). Prizren to nie tylko estetyczne, ale i gastrorozpieszczenie!
Best Ocakbaşı serwuje najlepsze śniadania jakie jadłam na Bałkanach. Tak, dobre, że wróciłam tam kolejnego dnia, co rzadko mi się zdarza (lubię próbować nowych miejsc). Prizren to nie tylko estetyczne, ale i gastrorozpieszczenie!
CO JESZCZE ROBIĆ W KOSOWIE: WODOSPADY MIRUSHI
Niecałą godzinkę od Prizren, znajduje sie Park Mirusha, a w nim… wodospady! Dostanie sie tam nie należy do najprostszych, chyba, ze posiadacie własne auto. W przeciwnym raziem jedynym wyjściem jest ugadanie lokalnego ziomka, by Was tam zabrał. W ten sposób właśnie ja się tam dostałam, 10euro w dwie strony i cyk, umowa stoi :d
Ale jak już jedziecie w tym kierunku, możecie zatrzymać się w miejscowości na Gjakova! Kilkuminowy przystanek by sprawdzić swoja odwagę :d Ten most tylko wygląda tak niewinnie :d
Ale czy w ogóle warto jechać do Parku Mirusha?
Nooooo, moim zdaniem, nie do końca :d Nie zrozumcie mnie źle, piękne te wodospady i w ogóle. Ale cóż, szczególnego wrażenia na mnie nie zrobiły 😉 Jeśli chcecie zachwycić się naturą, zdecydowanie bardziej polecam wybrać się do ….
PREVALLE
Górska miejscowość położona jakieś 40/50min od Prizren. Transport, po raz kolejny, stanowi swoiste wyzwanie. Dostałam się tam taksą, a wróciłam … stopem :d Najszybszy stop w moim życiu, swoją drogą :d Ale warto było szaleć tak!
Początkowo, moim celem był szlak do jeziora ale okazało się, że i trasa, i jezioro jest pokryte … śniegiem 😉 Zatem zmieniłam plany i wybrałam się w kierunku szczytu Oshlak (Maja e Oshlakut). Najlepsza zmiana planów ever : niesamowicie malownicza trasa dająca Wam klimaty Opowieści z Narnii czy reklamy Milki. Do tego, bardzo przystępna nawet dla tych z Was, którzy jakimiś zapalonymi górołazami nie są. Szlak nie jest zaawansowany, a w jego trakcie nie raz, nie dwa można sobie cupnąć na ławkach, dogodnie rozstawionych wzdłuż trasy.
Choć szczytu nie zdobyłam (znów ten przeklęty śnieg! odpuściłam 40min od celu… ) to następnym razem sie uda bo do Prevalle planuje wrócić. Nie tylko na hiking, ale i quady, piknik pod górami – bo dokładnie to i jeszcze więcej można robić w Prevalle <3
Protip! Jeśli planujecie wspinaczkę w Prevalle, upenijcie się co, do warunków na trasie. Możecie zadzwonić do hotelu Yjet e Sharrit – obsługa jest zawsze na bieżąco z warunkami na trasie i chętnie doradzi. Plus, możecie zjeść tam wybornie, i tanio 🙂
PRISZTINA
Nie mogłam nie zobaczyć najbrzydszej stolicy w Europie! Tak, tak wdzięczny przydomek ma nie tylko Skopje, ale i stolica Kosowa. O ile w przypadku stolicy Macedonii jest on zupełnie nietrafiony, tak Prisztina w pełni na niego zasługuje… Nie widziałam bardziej szkaradnego miasta :d
Ciężkie zabudowania, surowy klimat i to dojmujące uczucie, że te czasy słusznie minione tu nadal są obecne… Prisztina jest żywym przypomnieniem tego, jak trudna była droga Kosowa do niepodległości. Ta, proklamowana przez rząd w Prisztinie w 2008 roku, nie została uznana przez wszystkie kraje ONZ. Sprzeciwiła się temu w pierwszej kolejności Serbia, która nadal uważa Kosowo za swą część, która bezprawnie została im odebrana. Obecnie, niepodległość Kosowa jest uznawana przez zaledwie 97 członków ONZ.
I zdaje się, że taki stan rzeczy jeszcze długo się utrzyma… Sama przekonałam się o tej agresji, gdy opublikowałam film na moim Instagramie o „najmłodszym kraju w Europie”. Sekcja komentarzy została zdominowana przez Serbów, którzy zaczęli nazywać Kosowo „złodziejami swych ziem” i domagali się bym umieściła flagę Serbii w opisie pod filmem, a najlepiej „szerzyła prawdę” o serbskiej ziemi bezprawnie zagarniętej…
Po spacerze Skwerem Matki Teresy oraz kawie w epickiej kawiarni, wybrałam się by zobaczyć najbrzydszą (o ile, Prizren ma monopol na słowo „urocze”, tak Prisztina na „najbrzydsze”) bibliotekę w Europie. To twór z pewnością kuriozalny, przywodzący na myśl żywą obsesję na tle Dragon Ball. Gwoli ścisłości, inspiracją jej architekta, było albańskie nakrycie głowy ale pomnożone razy 97 – tyle kopuł biblioteka posiada – daje zgoła inne wrażenie. Ktoś na pewno płakał jak ona powstawała – obawiam się, że byli to budowniczy, świadomi stawiania eee dzieła tak szkaradnego :d
Konstrukcję tą możecie podziwiać w pełni z wieży widokowej, znajdujacej sie przy Katedrze Matki Teresy. Wejście, a raczej wjazd na nią, kosztuje 1.5 euro. Zdecydowanie polecam! Można się wtedy przekonać, że Prisztina z góry wygląda równie szpetnie :d
Po tych zaledwie paru godzinach w Prisztinie, salwowałam się ucieczką do Prizren! Tam, by ukoić me zmysły estetyczne, wybrałam sie do kolejnej uroczej restauracji z widokiem na Stare Miasto właśnie <3
W CZYM TKWI FENOEMEN KOSOWA?
Mimo tak skrajnie różnych doświadczeń w Kosowie, kraj ten skradł moje serce! Rozmawiając z ludźmi wielokrotnie słyszałam „Powiedz, że nie chcieliśmy tej wojny. Powiedz, że w Kosowie jest bezpiecznie. Powiedz, że jesteśmy otwarci na Europę”. Serce pękało, gdy widziało się budynki dziurawe od kul, słyszało historie o rozdzielonych wojną rodzinach i gospodarce, które upadła bo zakwestionowano prawo do samostanowienia.
Zawsze, gdy odwiedzam dane miejsce, chce poczuć jego klimat, poznać jego mieszkańców i żyć w ich tempie. W Kosowie przyszło mi to, o tyle łatwiej, że ludzie garnęli się by mi pomóc poczuć się jak u siebie. Choć Bałkany pewnie i mają piękniejsze miejsca, może tańsze życie czy mniej brzydkich bibliotek to jednak Kosowo to istna bałkańska perełka! W tym tkwi fenomen Kosowa : w gościnności ludzi, pysznej kuchni, obłędnych widokach a wszystko to bez rozbijania świnki skarbonki 😉
Na nieoczywisty wypad Kosowo poleca się BARDZO!