Faroe Islands Travel

5 rzeczy, które zaskoczyły mnie na Wyspach Owczych! O plotkowaniu, cenach i twarogu!

Co przychodzi Ci do głowy, gdy myślisz sobie WYSPY OWCZE? Bliżej nieokreślone połaci zieleni z radośnie hasającymi owcami, w tle majaczą szare klify, a wszystko to otulone jest zapachem cynamonek bo w końcu jedziemy na północ, prawda? Ojczyzny tych wypieków, klimatu Świąt Bożego Narodzenia i jednej nogi Mikołaja. A może i dwóch.

Brzmi to jak opis jakiegoś taniego żelu pod prysznic z Rossmanna o nazwie „Świeża, lekko mokra od deszczu wełna”. I nijak ma się do Wysp, które zastaje człowiek na miejscu : surowych, zmiennych, dzikich, momentami, zdawać by się mogło nieprzyjaznych ale bezsprzecznie zachwycających. Wyspy Owcze są wszystkim tym, czego się nie spodziewacie.

Ja, autorka tego bloga. Na zdjęciu jeszcze nie wiem, jak bardzo pokocham Wyspy. Wtedy był to „kilkutygodniowy plan” … Leci 3 miesiąc!

Czego spodziewałam się ja? Cóż, bogatsza w wiedzę zdobytą po przeczytaniu fenomenalnego reportażu Marcina Michalskiego oraz Macieja Wasielewskiego „Opowieści z Wysp Owczych” oraz niemniej wybitnej trylogii kryminalnej Mroza, której akcja rozgrywa się właśnie na Farojach, wybrałam się na Wyspy w przekonaniu, że wiem, na co się piszę. Ba. Że jestem PRZYGOTOWANA. Słodka naiwności 😀 O tym, dlaczego tak bardzo się myliłam jest dzisiejszy wpis 😀 5 rzeczy, które zaskoczyły mnie na Farojach!

Wolisz posłuchać? Zapraszam na moje farerskie opowieści!

1.Poziom zaufania nie jest mierzalny żadną skalą.

Taksówkarz zajeżdża pod wskazany przeze mnie adres, wynosi z bagażnika te 30kg bagażu i gestem pokazuje żebym otworzyła drzwi to mi je wniesie do środka. Na co ja z bezradnością wylewającą mi się z oczu „Ale ja nie mam klucza!”. Ten, patrzy na mnie jakbym właśnie wygłosiła jaką potworną bzdurę i mówi, „Po co Ci klucz? Drzwi na bank są otwarte”. Były. Co więcej, mieszkam tu już 3 miesiące i sama zamknęłam je bodajże kilka razy :d

Otwarte drzwi to element tak mocno zakorzeniony, że brany za pewniak. Kurier wnoszący paczkę do domu, listonosz zanoszący listy na komodę w korytarzu czy sąsiad wchodzący, by powiedzieć ci, ze wichura porwała twoje worki ze śmieciami i miota nimi po osiedlu. Ich zamknięcie byłoby jasnym sygnałem, że COŚ TU NIE GRA i powodem do niepokoju dla sąsiadów. A Farer niepokoić się nie lubi.

Kilka dni później, wybrałam się na zakupy do sklepu. Było dość wcześnie wiec na parkingu stało zaledwie kilka aut. To, co mnie zdumiało to to, że wszystkie, jak jeden mąż, stały … na włączonym gazie! Nie chce demonizować tutaj Europy kontynentalnej ale mam wrażenie, że nie skończyłbyś mówić „Co taka droga ta beznyna” a złodziej byłby już w połowie drogi za granicę. Na Wyspach, możesz spokojnie zostawić auto na gazie, z kluczykami w stacyjce bo w końcu nawet jak zaiwanisz komuś auto, to gdzie nim uciekniesz? Przez ocean na Grenlandię? No właśnie :d

Zostawić auto to jedno, ale dziecko? Choć dla wielu to synonimiczne wyrażenia to jednak kaliber obu przypadków jest inny. Tak by się mogło zdawać. Nie tutaj, nie na Wyspach :d Czy kawiarnia, czy sklep – spokojnie możesz zostawić dziecko w wózku, i to z pewnością, że nic mu się nie stanie, co najwyżej któraś farerska babcia z ciekawością zaglądnie do wózka i chwile pogrucha do malucha albo poprawi mu kocyk.

2. Skoro Wyspy OWCZE to nabiału ci tu pod dostatkiem.

Gówno owcze prawda :d Moim największym kulinarnym zdumieniem było przekonanie się, że taki produkt jak TWARÓG tutaj nie istnieje. Owca cieszy się powodzeniem ale na dziale mięsnym, nie nabiałowym :d I jeżeli marzą się Wam kanapki z twarożkiem, cóż, proponuje zmienić marzenie na kanapkę ze sfermentowanym owczym mięsem. O takie nietrudno!

Kuchnia farerska stoi baraniną, suszonymi rybami i wszystkim tym co niegdyś żyło ale dało się to sfermentować. Pyszota :d Natomiast owoce i warzywa to zaledwie blady cień swoich kontynentalnych wersji. Smętna marchew czy pomidor o smaku niczego? I jedno, i drugie budzi dość melancholijne myśli i wbrew sobie, człowiek zaczyna fantazjować o totalnie przyziemnych smakach. Niby nie ma się co dziwić, w końcu dość długą drogę te produkty odbyły ale nie zmniejsza to częstotliwości myśli zaczynających się od słów „Ale zjadłbym taką zwykłą … kanapkę z twarogiem / sałatkę z pomidorkiem / soczyste jabłko”

Niewielka kawiarnia na Mykines. Jej menu idealnie oddaje kuchnię farerską 😀

Nie zrozumcie mnie źle, to nie tak, że nie da się zjeść smacznie! Kuchnia farerska to też doskonałe wypieki, jak moje ukochane cynamonki z piekarni w Breyðvirkið, w Torshavn. Czy genialne desery z rabarbarem – którego ci tu pod dostatkiem! Ale… co tu dużo mówić, tęsknię za twarogiem! 😀

Psst! Kiszonej kapusty też tu nie znają :d

3. Jak wyspy to rybacy. Jak rybacy to świeże ryby, a zatem ceny będą przystępne!

To właściwe rozumowanie w Albanii, gdzie za świeże krewetki czy ryby łowione tego poranka zapłacicie tyle co nic. Ale nie na Wyspach. Tu panuje sprawiedliwość cenowa. Wszystko jest DROGIE 😀 Nie żartuję. Mieszkam tu, pracuję i zarabiam w DKK, a i tak za każdym razem mam tą samą refleksję na zakupach ” jak za zboże’. Moim największym zdumieniem były właśnie ceny ryb! Byłam nastawiona na pożeranie ich tonami – kocham owoce morza – a tu proszę, nawet ta przetworzona ryba jest droga :d

Na najczęściej pojawiające się pytanie : czy jest tak drogo jak w Polsce, niezmiennie odpowiadam : Nie. Jest drożej.

4. Słonecznie oznacza też wiatr, mgłę i deszcz

Prognoza pogoda na Wyspach to jedynie inspiracja, czego możecie się spodziewać, nie informacja, czego doświadczycie 😀 Bądź co bądź, jesteśmy na Archipelagu na Oceanie Atlantyckim. Jedyną stałą jest zmiana. A mistrzem w tej kategorii jest bez dwóch zdań pogoda. Ta potrafi zmienić się w mgnieniu oka i nawet najbardziej słoneczny dzień zmienić w małe piekiełko. To nie oznacza, że takowe słoneczne dni się tu nie trafiają! Absolutnie! Wyspy miewają okresy słońca i uwierzcie mi, nie ma wtedy piękniejszego miejsca na ziemi! Ale miejcie się na baczności! Pelerynka przeciwdeszczowa zawsze w plecaku!

Prognozę pogodu potraktujcie zatem jako lużna inspirację :d

Mgła nad Gasadalur. Prognoza pogody na ten dzień: słońce, brak chmur, brak deszczu. Pogoda na miejscu: załączony obrazek :d

5. Wszyscy znają wszystkich i wszyscy wiedzą wszystko.

Zanim jeszcze moja noga postała choćby na lotnisku w Kopenhadze, moje imię wędrowało już z języka na język – czego byłam zupełnie nie świadoma. I nie była to kwestia jakiejś mojej sławy, która mnie wyprzedziła. Absolutnie :d To był rezultat ulubionego sportu Farerów, czyli PLOTKOWANIA. Rozniosła się wieść, że w jednym z barów będzie pracowała nowa dziewczyna. Polka. Aleksandra. Pierwszego dnia pracy jako barmanka, gdy chciałam się przedstawić, uśmiechnęłam się, wyciągnęłam rękę, zaczerpnęłam powietrze i zaczęłam „Hey, I’m….” po czym Farer wchodzi mi w słowo mówiąc „Aleksandra! Welcome to Faroes!”.

Kolejnego dnia w drodze do pracy witały mnie uprzejme powitania, machania ręką i krzyknięte gdzieś przez uchylone szyby samochodu „Alex! Heyyyyyy!”.

Wielkie małe miasto – 22 tysiące ludzi i uwierzcie mi, po kilku tygodniach znacie co najmniej… wszystkich 😀

Rozmowy, jakich stałem się świadkiem, a również i częścią tylko utwierdzały mnie w przekonaniu, że to kraj, w którym zanim kichniesz, już słyszysz „na zdrowie”. Zdziwione spojrzenia, gdy mówiłam, że kogoś nie znam i oburzone „Och, na pewno go poznałaś! Pracuje w Meście! Ten taki wysoki. No, jak nie znasz, jak znasz” albo „Niels ? Przecież to syn mojej ciotecznej kuzynki! Poznałaś przecież Joan!”.I wiecie, co? Okazywało się, że rzeczywiście ja tych ludzi ZNAM 😀

Niewinne zakupy spożywcze w sklepie mogą się przerodzić w festiwal znajomych, a wycieczka nawet na sąsiednią wyspę to nie sposób na zapewnienie sobie chwili prywatności czy anonimowości :d Zapomnijcie o tych pojęciach, są one równie abstrakcyjne na Farojach co zamykanie domów czy twaróg 😀

Po 3 miesiącach mieszkania tutaj, zaczynam dostrzegać coraz więcej smaczków i kuriozalnych zachowań czy zwyczajów. Jeśli podobała Wam się kolejna część moich farerskich opowieści, zapraszam na mój Instagram – tam dzielę się nimi z Wami na bieżąco! A na blogu już wkrótce, kolejne artykuły z Wysp Owczych, Kraju Wiatru i Wody, Kraju Może.

Koniecznie napiszcie, co Wam przychodzi do głowy, gdy myślicie o Wyspach Owczych! Jestem szalenie ciekawa!

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *